Dłonie Przewodnika biły w bęben tak szybko, że nie słyszeli już pojedynczych uderzeń, tylko łoskot, gęstniejący, tężejący, wznoszący się ponad tupot ich butów.<br>Szli.<br>Ciało mężczyzny leżało coraz bliżej.<br>Szli.<br>Pierwszy wojownik był już o pięć kroków od złodzieja. Cztery.<br>Szli.<br>Krzyknął tylko raz.<br>Nogi podnosiły się szybko i szybko opadały, stopy uderzały o belki, stopa przy stopie, stopa za stopą, nogi w skórzanych butach, podbitych twardą jak kamień podeszwą.<br>Szerszenie przemaszerowali przez most i przez to miejsce, w którym jeszcze przed chwilą leżał człowiek. Ciągnące tobogany psy spuściły nosy do ziemi, a gdy poczuły zapach krwi, rozchyliły wiecznie głodne pyski