Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
wybiegał spomiędzy zagród i otwierała się oczom pusta powszędy i głucha płaszczyzna pól w martwocie śniegów - tępiały znowu oczy i krok łamał się niechętny, nierówny i ociężały... Wiorsty dłużyły się pod nogą, jednakowe i nudne, odwalane bez końca, i nieliczone - - Nawet największych zuchów odlatywała tamta fantazja niedorzeczna... Tężały serca i opadały głowy, ciężkie od tych samych odrętwiałych pomyśleń a medytacji utrapionych...
Piątego dnia pod wieczór stanęli w Piotrkowie.
Wprowadzono kolumnę w wielki dziedziniec bardzo ponurego gmachu, co dawniej był klasztorem, a teraz służył za koszary wojsku narodowemu. Jakiś młody oficjerek przejął rekrucką gromadę wraz z plikiem papierów od pana Kurzewskiego, który
wybiegał spomiędzy zagród i otwierała się oczom pusta powszędy i głucha płaszczyzna pól w martwocie śniegów - tępiały znowu oczy i krok łamał się niechętny, nierówny i ociężały... Wiorsty dłużyły się pod nogą, jednakowe i nudne, odwalane bez końca, i nieliczone - - Nawet największych zuchów odlatywała tamta fantazja niedorzeczna... Tężały serca i opadały głowy, ciężkie od tych samych odrętwiałych pomyśleń a medytacji utrapionych...<br>Piątego dnia pod wieczór stanęli w Piotrkowie.<br>Wprowadzono kolumnę w wielki dziedziniec bardzo ponurego gmachu, co dawniej był klasztorem, a teraz służył za koszary wojsku narodowemu. Jakiś młody oficjerek przejął rekrucką gromadę wraz z plikiem papierów od pana Kurzewskiego, który
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego