Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
którego nabrzmiewanie w każdej chwili groziło eksplozją, katastrofą, atakiem amoku lub pogrążeniem w stan rozpaczliwej apatii.
Siadywali na słońcu, jeśli było słońce, lub trwali pod okapem dachu, gdy lało.
Stali wtedy w owym wąskim korytarzyku pomiędzy ścianą a firanką ociekających kropel i nasłuchiwali szurgotów dochodzących z wnętrza.
Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając chwile, gdy się napiją.
Wystarczało im niewiele: setka i duże piwo.
Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe
którego nabrzmiewanie w każdej chwili groziło eksplozją, katastrofą, atakiem amoku lub pogrążeniem w stan rozpaczliwej apatii.<br>Siadywali na słońcu, jeśli było słońce, lub trwali pod okapem dachu, gdy lało.<br>Stali wtedy w owym wąskim korytarzyku pomiędzy ścianą a firanką ociekających kropel i nasłuchiwali szurgotów dochodzących z wnętrza.<br>Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając chwile, gdy się napiją.<br>Wystarczało im niewiele: setka i duże piwo.<br>Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego