jego żona, prawdopodobnie babcia, niewątpliwie posiadała posag, żona Lesia natomiast z całą pewnością nie posiadała nic. I całe szczęście, że nie posiadała nic, gdyby bowiem miała cokolwiek, Lesio bezwzględnie by to przegrał!<br>Czując coś w rodzaju mglistej wdzięczności do panującego ustroju, Lesio szedł sobie piechotą i rozmyślał. Wzniosłe szaleństwo, które opętało go w barze rybnym, pozwoliło mu odegrać powierzoną przez współpracowników sumę. Nie dość na tym, ma nawet, zaraz, ile?... Ma nawet... Dwieście złotych było jego, ale niech będzie, że je przepił. A więc ma nawet tysiąc osiemset złotych in plus. Teraz potrzebny jest tylko następny cud. Jeśli na przeklęte, nie