Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
duszności i impulsem ucieczki. Ta twarz, tak strasznie ostra i zuchwała w wyrazie, łącząca okrucieństwo z drwiną, skrzywiona grymasem zwycięskiego Zła, stała się dla mnie stopniowo wizerunkiem Diabła. Żyłem ścigany przez nią, widząc własną bezsilność, której nie wspierały już modlitwy. Bywało, że w mojej udręce uważałem się za zarażonego ojcowskim opętaniem. Na szczęście Bóg zlitował się nad moją zamroczoną duszą. Ogarnął mnie naraz spokój, dziwnie słodki i łagodny, podobny zapewne do ulgi, jaką daje nagły spadek gorączki w chorobie, gdy błogosławiony chłód wlewa się szybko do rozpalonego i wyczerpanego ciała. Jak radośnie, z jaką jasną i czystą wiarą witałem dzień wyświęcenia
duszności i impulsem ucieczki. Ta twarz, tak strasznie ostra i zuchwała w wyrazie, łącząca okrucieństwo z drwiną, skrzywiona grymasem zwycięskiego Zła, stała się dla mnie stopniowo wizerunkiem Diabła. Żyłem ścigany przez nią, widząc własną bezsilność, której nie wspierały już modlitwy. Bywało, że w mojej udręce uważałem się za zarażonego ojcowskim opętaniem. Na szczęście Bóg zlitował się nad moją zamroczoną duszą. Ogarnął mnie naraz spokój, dziwnie słodki i łagodny, podobny zapewne do ulgi, jaką daje nagły spadek gorączki w chorobie, gdy błogosławiony chłód wlewa się szybko do rozpalonego i wyczerpanego ciała. Jak radośnie, z jaką jasną i czystą wiarą witałem dzień wyświęcenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego