potem wraca któregoś ranka i siada do śniadania w mundurze. Bawię się guzikami, z których byłby dobry pierścień dla lalki. Na wakacje jedziemy nad morze. Wielkimi dłońmi szybko buduje z piasku zamki, niebezpiecznie podmywane przez wodę, tak że księżniczka więziona w wieży północnej nie doczeka, ulegnie erozji. Wchodzimy coraz głębiej, oplątuję nogami jego biodra, skóra cierpnie, gęsia, i czuję, jak woda pluszcze, zamknięta między naszymi ciałami. Podtrzymuje mnie ręką, najpierw pewnie, a potem coraz słabiej, na chwilę niknę, ale znów się wynurzam, unoszę się na fali jemu sięgającej do ramion, wiem, że nie mam już gruntu, pod sobą czuję głębię, on