dokoła, sięgnął po słuchawkę, już wykręcał numer, kiedy stanęła za nim jakaś parka, nie, w tych warunkach nie da się rozmawiać, postanowił zadzwonić z domu. Nasłuchiwał odgłosów życia rodzinnego, by znaleźć dobry moment, dziennik, obydwoje na pewno oglądają, ojciec komentuje, objaśnia matce świat, teraz nie wyjdą ze swojego pokoju, ostrożnie otwiera drzwi, wchodzi do przedpokoju, gdzie na toaletce pod lustrem stoi telefon, sięga po słuchawkę, wykręca numer, matka staje w drzwiach. - A, to ty - mówi uspokojona - bałam się, że ktoś wszedł. - Tak to ja, któż by inny? - odkłada słuchawkę i zamyka się w swoim pokoju. Następnego dnia Ulki dalej nie było