pomysłach, znów powrócił do idei kształcenia mnie w internacie, która przed dwoma laty sprawiła, że do pierwszej gimnazjalnej zdawałem w Chyrowie. Teraz znowu poczynając od trzeciej klasy, do której, podobnie jak do drugiej, ledwo przeszedłem, miałem studiować w odległym internacie świeckim pod Wieluniem Wielkopolskim. <br> Mój pobyt w Ostrowiu, gdzie był ów internat, trwał bardzo krótko, na szczęście. Zaraz po przyjeździe tam zacząłem wysyłać do domu błagalne listy, żeby mnie stamtąd zabrano. Nie było w tej korespondencji, oczywiście, merytorycznej oceny edukacyjnej strony pobytu w tym zakładzie naukowym. Nie przypadało mi po prostu do gustu życie w kolektywie, jakbyśmy to dziś określili. Pod