wykluczały się nawzajem.<br>Bliskie stosunki osobiste z autorem "Dnia jak <orig>codzień</>" nie zawsze były równoznaczne z bezkrytycznym poddaniem się jego wpływowi. Satelitów mu nie brakowało, co nie znaczy, że stał się planetą dla wszystkich. Michalski np. skrystalizował się poetycko, zanim poznał Czechowicza i jego poezję. Piętak zawdzięcza<br><br><page nr=39> mu to i owo, zgoda, tym niemniej szedł od początku własną drogą i, niezależnie od tego, jak jego lirykę ocenimy, stanowił swój własny krąg, mocno zindywidualizowany i samowystarczalny.<br>Czy warto raz jeszcze pisać o "wspólnym pokoju" na Dobrej i o tym prawdziwym, czy wyimaginowanym "kręgu czechowiczowskim"? Chyba tak, gdyż dokoła tej sprawy narosło zbyt