Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
Polacy londyńscy nazywają Tamizę, że żyje. Ale 20 września sprzątaczka znalazła go nieżywego na podłodze. Zmarł nagle, na atak serca. Zawiadomiono londyńską policję, a na drugi dzień rano dwóch szwedzkich policjantów zjawiło się w mieszkaniu dra Marka Klibańskiego, emerytowanego pracownika naukowego uniwersytetu w Uppsali, by mu przekazać smutną nowinę.
O owym bracie w Szwecji mało kto wiedział. Ignacy nie opowiadał o swej rodzinie. Może wolał przemilczeć tragedię. Z siedmiorga rodzeństwa ocalało po wojnie tylko troje, dwóch braci i siostra Alina - cztery zginęły w hitlerowskiej zagładzie. A i Alina już nie żyje - Marek złożył urnę z prochami Ignacego obok jej grobu, na
Polacy londyńscy nazywają Tamizę, że żyje. Ale 20 września sprzątaczka znalazła go nieżywego na podłodze. Zmarł nagle, na atak serca. Zawiadomiono londyńską policję, a na drugi dzień rano dwóch szwedzkich policjantów zjawiło się w mieszkaniu dra Marka Klibańskiego, emerytowanego pracownika naukowego uniwersytetu w Uppsali, by mu przekazać smutną nowinę.<br> O owym bracie w Szwecji mało kto wiedział. Ignacy nie opowiadał o swej rodzinie. Może wolał przemilczeć tragedię. Z siedmiorga rodzeństwa ocalało po wojnie tylko troje, dwóch braci i siostra Alina - cztery zginęły w hitlerowskiej zagładzie. A i Alina już nie żyje - Marek złożył urnę z prochami Ignacego obok jej grobu, na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego