Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
kwadratowych; lubiłem tam zachodzić, nigdy bowiem nie wiedziałem, kogo zastanę. Kiedy Robert otworzył mi drzwi, miał na twarzy lunatyczny uśmieszek, który pojawiał się u niego zawsze po wypiciu kilkunastu wódek lub po przeczytaniu fragmentu Żywotów sławnych mężów Plutarcha, było to senne odgrodzenie się od świata, objawiające się nie tylko w owym uśmieszku, lecz też w intonacji głosu, którą mógłbym porównać do intonacji głosu kibica czytającego sprawozdanie z meczu, kibica, który zapytany o coś, odpowiada półprzytomnie, ot, aby zbyć. Wchodząc z Tęgopytkiem do pokoju wydedukowałem, że przyczyną uśmieszku tym razem nie jest Plutarch, zmuszony jestem zresztą do opisu tego pokoju, gdyż jego
kwadratowych; lubiłem tam zachodzić, nigdy bowiem nie wiedziałem, kogo zastanę. Kiedy Robert otworzył mi drzwi, miał na twarzy lunatyczny uśmieszek, który pojawiał się u niego zawsze po wypiciu kilkunastu wódek lub po przeczytaniu fragmentu Żywotów sławnych mężów Plutarcha, było to senne odgrodzenie się od świata, objawiające się nie tylko w owym uśmieszku, lecz też w intonacji głosu, którą mógłbym porównać do intonacji głosu kibica czytającego sprawozdanie z meczu, kibica, który zapytany o coś, odpowiada półprzytomnie, ot, aby zbyć. Wchodząc z Tęgopytkiem do pokoju wydedukowałem, że przyczyną uśmieszku tym razem nie jest Plutarch, zmuszony jestem zresztą do opisu tego pokoju, gdyż jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego