Bracia, nigdy nie dopuszczano mnie do przemawiania w tym audytorium. Pamiętacie, niedawno jeszcze, po wypowiedzeniu kilku słów zaledwie, przerwano mi. Dlaczego? Bano się! Czego się bano? Że powiem tak właśnie, jak powiedziałem, że powiem: BRACIA! Jakimi słowami odwoływano się do was z katedry? Ową opierzoną formą ptasią: <hi rend="spaced">Szanowni państwo!</> Lub owym najnowszym wynalazkiem profesora...<br> - Kawalerowie! - rozległo się w sali.<br> - Dziewice!<br> - Lecz ja - ciągnął dalej Ćwierciakiewicz - ja wiedziałem, wiedziałem, że nadejdzie chwila i że w tym właśnie wielkim audytorium zawołam kiedyś do was jedynym słowem godnym nas wszystkich, że rzucę wam hasło: BRACIA! Dzieci jednej Królowej, jednego Króla, bracia studenci, <orig>abdomenowcy</> i