Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
to znaczne fundusze. Nie wyszło, trudno. To nie moja i nie twoja wina.
- Jesteś pewny, że nie twoja? - powiedziałem cicho. - Bo do mnie dochodzą słuchy, Gracjanie, że większość forsy schowałeś do własnej kieszeni!
- Nie twój zasrany interes - podniósł głos.
- Jak to nie mój? Zobacz, coś nam ściągnął na głowy, ty pacanie chytry! A teraz on ma ponosić konsekwencje? Tylko spróbuj go ruszyć. Wyciągnij po niego rękę, a pożałujesz. Ja nie żartuję.
Wyjął z kieszeni bluzy telefon komórkowy, otworzył klapkę.
- Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty.
Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki
to znaczne fundusze. Nie wyszło, trudno. To nie moja i nie twoja wina. <br>- Jesteś pewny, że nie twoja? - powiedziałem cicho. - Bo do mnie dochodzą słuchy, Gracjanie, że większość forsy schowałeś do własnej kieszeni! <br>- Nie twój zasrany interes - podniósł głos. <br>- Jak to nie mój? Zobacz, coś nam ściągnął na głowy, ty pacanie chytry! A teraz on ma ponosić konsekwencje? Tylko spróbuj go ruszyć. Wyciągnij po niego rękę, a pożałujesz. Ja nie żartuję.<br>Wyjął z kieszeni bluzy telefon komórkowy, otworzył klapkę. <br>- Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty. <br>Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego