Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
od września, krążyłem po Oksymoronie nie mogąc trafić do domu, coś mnie zwodziło, mamiło, śmiechy jakieś nad uchem słyszałem, to znowu wezwania pieszczotliwe, rozkoszne, piętrzyły się przede mną żywopłoty z ciał konwulsyjnie splecionych, to znowu rozwierały się przepaście w torturach, z których to przepaści glucioły wychodziły kiwając szyderczo głowami, za pachy mnie podejmując i prowadząc do sal obrośniętych włosem przetłuszczonym, a gdy, ledwo się z owych pomieszczeń wydostawszy, biegłem do domu, już iskry mi przed oczyma latały układając się w napisy, wzorki, a nawet portrety czcigodne, przystawałem gapiąc się na te zmienne układy, stałem nieruchomo, dopóki mnie coś w plecy nie
od września, krążyłem po Oksymoronie nie mogąc trafić do domu, coś mnie zwodziło, mamiło, śmiechy jakieś nad uchem słyszałem, to znowu wezwania pieszczotliwe, rozkoszne, piętrzyły się przede mną żywopłoty z ciał konwulsyjnie splecionych, to znowu rozwierały się przepaście w torturach, z których to przepaści <orig>glucioły</> wychodziły kiwając szyderczo głowami, za pachy mnie podejmując i prowadząc do sal obrośniętych włosem przetłuszczonym, a gdy, ledwo się z owych pomieszczeń wydostawszy, biegłem do domu, już iskry mi przed oczyma latały układając się w napisy, wzorki, a nawet portrety czcigodne, przystawałem gapiąc się na te zmienne układy, stałem nieruchomo, dopóki mnie coś w plecy nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego