małe płaczą,<br>I opadają na nią słotne, wilgotne liście.<br><br>Samotne oceany na błędnym niebios kresie,<br>Nizają pracowicie mistyczne swe pierścienie -<br>Na mojej małej wyspie, w moim umarłym lesie,<br>Stała się mgła i duszność, i północ, i milczenie.<br><br>W den wiekuistość wierzę, i w gór przestrzenność wierzę,<br>Czuję, że krople Boga padają na ich zbocza -<br>Na mojej małej wyspie na wznak, jak chmura leżę,<br>I liczę mej agonii powolne zeszłorocza.<br><br>I wierzę, że w tryumfie nadciągną dni słoneczne,<br>Tętniące krwią bezsenną, upałem i kurzawą,<br>I znajdą na mej wyspie sny moje niedorzeczne,<br>Sny moje niepotrzebne, pachnące mchem i trawą.<br><br>Samotne oceany przeklną