ma,<br>bo w partyzantce nie jest źle...<br>Nic nie znaczyła długa, wieczorowa suknia pieśniarki, nie znaczyła nic otaczająca ją sztuczna sceneria parkietu i reflektorów. Była prostą, zwyczajną dziewczyną, jak tysiące innych polskich dziewczyn. Takie jak ona były łączniczkami, woziły tajną prasę i instrukcje, przemycały broń i pieniądze, kochały swoich chłopców, padały w szeregach rozstrzeliwanych, ginęły na barykadach Warszawy. Dla tych jasnowłosych i smukłych dziewcząt układano słowa piosenek, one były młodziutkimi żonami i kochankami, ich zaledwie rozkwitłe ciała kochali chłopcy, którzy uczyli się życia na miłości i na śmierci. Z głębi lasów, jakby z samego serca tamtych lat, biegły niewymyślne słowa:<br>Do