Typ tekstu: Książka
Autor: Dawid Bieńkowski
Tytuł: Nic
Rok: 2005
stopy następnego dnia po prostu wysiadka... nie mogłem chodzić, jak raz spróbowałem... I mówiło się dalej, aż szczęka bolała: tradycyjna medycyna chińska lub makrobiotyczne podejście do zdrowia, lub najnowsza metoda z Londynu... co komu do głowy przychodziło... Ludzie w najlepszym wypadku wzruszali ramionami... A byli tacy, co i powiedzieli: spierdalaj, palancie. I jeszcze zimno, i deszcz, a Euzebek w samej marynarce i krawacie, żeby wzbudzać zaufanie...

Rano spotykaliśmy się na Pradze, tam był magazyn... cały garaż zawalony po sufit tymi drewnianymi wałkami... i mieliśmy tam salkę, gdzie ładowaliśmy, jak to mówiliśmy, akumulatory i odprężaliśmy się przed całym dniem, jaki czekał nas
stopy następnego dnia po prostu wysiadka... nie mogłem chodzić, jak raz spróbowałem... I mówiło się dalej, aż szczęka bolała: tradycyjna medycyna chińska lub makrobiotyczne podejście do zdrowia, lub najnowsza metoda z Londynu... co komu do głowy przychodziło... Ludzie w najlepszym wypadku wzruszali ramionami... A byli tacy, co i powiedzieli: spierdalaj, palancie. I jeszcze zimno, i deszcz, a Euzebek w samej marynarce i krawacie, żeby wzbudzać zaufanie... <br><br>Rano spotykaliśmy się na Pradze, tam był magazyn... cały garaż zawalony po sufit tymi drewnianymi wałkami... i mieliśmy tam salkę, gdzie ładowaliśmy, jak to mówiliśmy, akumulatory i odprężaliśmy się przed całym dniem, jaki czekał nas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego