popołudnia w kawiarni Jackowskiego przy kawie. Roullot twierdził, że z tym orlęctwem to blaga, bo pan Molendziak wcale nie przeciąga śpiewnie z lwowska, ale mówi jak urodzony warszawiak. Doszło raz nawet między nimi do ordynarnej sprzeczki na ten temat.<br>Powiadam więc, że to taki człowiek, urodzony i wychowany wśród pluszów, palm i landszaftów, może być równie wrażliwy na muzykę, jak syn kulturalnego właściciela willi na Saskiej Kępie. Czemuż by nie? Tylko że u niego krystalizuje się to wrażenie w formy pluszowe, <page nr=170> palmowe i landszaftowe, a nie kulturalne i abstrakcyjne. Do teatru można dostać bilety gorsze i lepsze. Na parter, balkon, galerię