usadzony za stołem i zmuszony do zjedzenia zupy jarzynowej oraz naleśników z mięsem i doprawionej śmietaną sałaty. Owszem - bardzo mu to wszystko smakowało, ale na Aurelię nie spojrzał ani razu. Jadł, nadąsany, w milczeniu, dopiero przy kompocie z agrestu zdał sobie sprawę, że jest chyba nieuprzejmy, więc zaczął rozmawiać z panią domu. Zapytał, czyje to zdjęcie wisi na ścianie pokoju - bo z okazji niedzieli nie jedli dziś w kuchni. Zdjęcie, oprawione w gładką, czarną ramkę, przedstawiało uroczystą parę małżeńską: potężne, wąsate chłopisko trzymało za rękę ciemnowłosą pannę młodą o świdrującym spojrzeniu.<br>- Moi rodzice - objaśniła babcia, zbierając talerze i oddając je do rąk