Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
ze stołu ("jak krew"). Śmieszny żal na widok połupanej mandoliny na łóżku. I znowu wypełnia go nie wykrzyczane wołanie triumfu: "Aaa!"
Zygmunt od początku ogarniał całość sytuacji: nie puścić do bocznych drzwi, tam spała odpoczywająca nocna zmiana. Jeszcze ciął kulami po pokoju pustoszejącym z żywych, a już szamotał się z paniczną myślą: "Na nie. Tamci się spóźniają." Liczył sekundy, wyobraźnia rzucała obrazy: Już "czarni" siedli na łóżkach, obudzeni strzelaniną. Rzucają się do stojaków. Teraz do drzwi. , A mój magazyn się kończy..."
Naraz domkiem szarpnął wybuch: jeden, drugi. - Brawo, Olo! - ryczy Jerzy.
Teraz dwa strzały w tamtym pokoju, jeszcze dwa. Drzwi rozwalają
ze stołu ("jak krew"). Śmieszny żal na widok połupanej mandoliny na łóżku. I znowu wypełnia go nie wykrzyczane wołanie triumfu: "Aaa!"<br>Zygmunt od początku ogarniał całość sytuacji: nie puścić do bocznych drzwi, tam spała odpoczywająca nocna zmiana. Jeszcze ciął kulami po pokoju pustoszejącym z żywych, a już szamotał się z paniczną myślą: "Na nie. Tamci się spóźniają." Liczył sekundy, wyobraźnia rzucała obrazy: Już "czarni" siedli na łóżkach, obudzeni strzelaniną. Rzucają się do stojaków. Teraz do drzwi. , A mój magazyn się kończy..."<br>Naraz domkiem szarpnął wybuch: jeden, drugi. - Brawo, Olo! - ryczy Jerzy.<br>Teraz dwa strzały w tamtym pokoju, jeszcze dwa. Drzwi rozwalają
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego