wędrówkę śliny od pojawienia się blikującego bąbelka aż do spłynięcia gdzieś na papieskie ornaty. <br>Co oni robią? - wkurwiam się. - Kolejni przemądrzalcy, którzy chcą pokazać, że to już koniec?! Pewnie jakiś krótko przycięty Włoch, nonszalancko żujący gumę, miksuje obraz i z sadyzmem podprowadza sobie na mikserze, na pomocniczym monitorku kolejne ujęcia papy, zupełnie się nie przejmując, że to męczy, męczy. <br>Niemożliwe? Że niby to nieprofesjonalne? Że skoro facet działa na zlecenie telewizji watykańskiej, to nie ma robić jakiegoś reportażu demaskującego niedoskonałości, tylko dać produkt zgodny z zamówieniem: wygładzony gdzie trzeba, podkręcony. Nie ma przebitek? Nie mógł ustawić inaczej światła? Przecież po takim