na karabinach, czekało, każdej chwili gotowych do interwencji. Byli to najbardziej fanatyczni milicjanci z całych Włoch, <foreign>moschettieri del Duce</> - muszkieterzy Wodza. Wystarczyło jedno słowo, żeby na zawsze zmusić do milczenia Grandiego i jego zwolenników.<br>Ale Mussolini skonsternowany, niepewny - nie decydował się na ten krok.<br>Potem Federzoni, prezydent Królewskiej Akademii, przeprowadzał paralelę pomiędzy tą wojną, a poprzednią. Jego wnioski były dalekie od uznania dla Mussoliniego. Bottai, przywódca syndykatów - faszystowskich "związków zawodowych" - mówił o niezadowoleniu i wrzeniu wśród robotników. Potem przyszła kolej na Di Marsico, ministra sprawiedliwości, który atakował posunięcia Mussoliniego z prawnego punktu widzenia. De Stefani, dawny minister finansów omawiał katastrofalny wpływ