przed samą sobą nie mogąc skryć zawodu, bezradnie opuściła rękę, w której trzymała czajnik.<br>Drugi zaledwie dzień Antoni był w domu, lecz zdążyła już zauważyć, że wyraźnie unikał pozostania z nią sam na sam. Nigdzie wprawdzie nie wychodził, lecz po wspólnych, przeważnie milczących posiłkach wycofywał się do swego gabinetu i parokrotnie, gdy tam zaszła, opuszczała pokój z upokarzającym uczuciem, że swoją osobą mężowi zawadza. Że się nie chciał dzielić swoimi przeżyciami, że w tych pierwszych dniach unikał wszelkich zwierzeń i nic nie mówiącymi ogólnikami zbywał pytania dotyczące życia tam, w obozie - to ostatecznie, chociaż wbrew własnym swoim potrzebom, mogła zrozumieć. Antoni