dalece niepojętnych odbiorców, że ci ni w ząb nie rozumieją tego, co piszą autorzy owego znakomitego tygodnika.<br>"Pytam na serio - skarży się zrozpaczony KTT - pytam, bo nie rozumiem, jak w ciągu niewielu lat czytelnicy literackiego pisma stali się niezdolni do przeczytania felietonu, którego całym pomysłem jest coś tak prostego, jak pastiszowa, ironiczna chwalba".<br>Ba, okazuje się, że wynająć do pisma pierwszy garnitur autorów to żadna sprawa, dopiero sztuką jest wyhodować sobie kontaktowych czytelników, którzy pojmowaliby w lot ich przejrzyste aluzje, niedomówienia i przewrotne wyrafinowanie. Ja właśnie takich czytelników posiadam, odwalają oni za mnie połowę roboty, więc za bardzo nie muszę się