ktoś na partyjnym etacie, kto "zawodowo" zajmował się takimi bredniami, musiał być niespełna rozumu. To musiała być ułomność genetyczna albo psychiczna, nie wiem, bo czy człowiek w miarę normalny mógłby obrać sobie coś takiego jako zawód? Przecież każda ich uroczystość, każde przemówienie, każdy cytat z ich "dzieł" to była oczywista patologia. "Instytut Marksizmu-Leninizmu" - tysiące, dziesiątki tysięcy cymbałów! Badali, analizowali, oni nie mogli być zdrowi psychicznie. Przecież tego nie daje się czytać...<br><br>- Może to był po prostu interes, biznes, który przynosił karierę, przywileje, władzę.<br><br>- Czarny, najczarniejszy interes, śmierć, złamane życie pokoleń, przecież nigdzie nie popełniono tylu zbrodni. Ja rozumiem takich, co