sławne diwy teatru i kabaretu, które odwiedzały często doktor Sadowską. Nie warto przytaczać nazwisk, żeby nie było jak w anegdotce, gdzie nie wiadomo, czy to kogoś okradli, czy też sam ukradł. W stolicy aż huczało o lesbijskich stosunkach, w ówczesnych gazetach musiano jednak pisać bardzo oględnie, wspominając tylko ogólnikowo o "patologii seksualnej". Zeznawała też, ale już przy zamkniętych drzwiach, tajemnicza panna T., budząc ogromne zainteresowanie w przysionkach sądu, mimo że rozprawa odbywała się do późnej nocy.<br>Wyrok, jaki zapadł, był częściowo niekorzystny dla redaktora. Skazany został na tydzień aresztu oraz zapłacenie ponad 70 milionów marek opłat sądowych i kosztów (inflacja!). Zarzut