Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
no, już. - Max obciera łzy rękawem i uśmiecha się.
Czuję na nas jakiś wzrok.
Między sztachetami poręczy schodów, tuż nad nami, wpatruje się w nas z łapczywą ciekawością drapieżnego ptaka twarz Roullota. Utkwił w nas rozszerzone oczy, rękami trzyma się za sztachety, usta zapadłe, o bezzębnych dziąsłach rozwarł i patrzy, patrzy, patrzy...
- Co dzień z rana przechodzi pod naszymi oknami polski żołnierz - mówi Roullot.
- Ale co za bzdury!
- Bzdury, bzdury; żebyście wcześniej wstawali, moglibyście też zobaczyć. Polski żołnierz, wzięty do niewoli. Wiezie na wózku kwiaty na targ, pracuje tu u ogrodnika.
Nie ma w tym zasadniczo nic nieprawdopodobnego, ale każdy najprostszy fakt
no, już. - Max obciera łzy rękawem i uśmiecha się.<br>Czuję na nas jakiś wzrok.<br>Między sztachetami poręczy schodów, tuż nad nami, wpatruje się w nas z łapczywą ciekawością drapieżnego ptaka twarz Roullota. Utkwił w nas rozszerzone oczy, rękami trzyma się za sztachety, usta zapadłe, o bezzębnych dziąsłach rozwarł i patrzy, patrzy, patrzy...<br>- Co dzień z rana przechodzi pod naszymi oknami polski żołnierz - mówi Roullot.<br>&lt;page nr=130&gt; - Ale co za bzdury!<br>- Bzdury, bzdury; żebyście wcześniej wstawali, moglibyście też zobaczyć. Polski żołnierz, wzięty do niewoli. Wiezie na wózku kwiaty na targ, pracuje tu u ogrodnika.<br>Nie ma w tym zasadniczo nic nieprawdopodobnego, ale każdy najprostszy fakt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego