Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
Niemcy wyłazili ze skóry, żeby złapać sprawcę. Nikogo
jednak nie złapali. Nikogo nawet nie podejrzewali.
Było to znowu w czwartek. Teraz już nie miszkowali koni, ale odbywał
się targ. Ludzie przyjeżdżali z przyzwyczajenia sprzedawać i kupować.
Ten dzień był od rana zły. Przed obiadem komendant żandarmerii pojechał
łapać tych, co pędzą bimber. Odkryli jakąś melinę i wpadli tam nagle.
Chata była jednak pusta. Wszystkie urządzenia do pędzenia stały na
ogniu w kuchni. Niemiaszki zaczęli próbować bimbru, podczas gdy
wybuchła kadź z gotującym się zaczynem. Komendantowi zlazła skóra z
połowy głowy. Jeden żandarm kitnął na miejscu, inni byli też poparzeni.
Komendant tak
Niemcy wyłazili ze skóry, żeby złapać sprawcę. Nikogo<br>jednak nie złapali. Nikogo nawet nie podejrzewali.<br> Było to znowu w czwartek. Teraz już nie miszkowali koni, ale odbywał<br>się targ. Ludzie przyjeżdżali z przyzwyczajenia sprzedawać i kupować.<br>Ten dzień był od rana zły. Przed obiadem komendant żandarmerii pojechał<br>łapać tych, co pędzą bimber. Odkryli jakąś melinę i wpadli tam nagle.<br>Chata była jednak pusta. Wszystkie urządzenia do pędzenia stały na<br>ogniu w kuchni. Niemiaszki zaczęli próbować bimbru, podczas gdy<br>wybuchła kadź z gotującym się zaczynem. Komendantowi zlazła skóra z<br>połowy głowy. Jeden żandarm kitnął na miejscu, inni byli też poparzeni.<br>Komendant tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego