dotychczasowy porządek. Szeregi mieszają się. Dotąd, od wyjścia z Clermont, Piotr Eremita szedł naprzód ze swoja gromadą. Ilość ludzi w tej gromadzie jedni obliczali na sto tysięcy, inni pięćdziesiąt tysięcy. Prawdy dokładnej nikt nie wie. Spisu wszak niema. Nie wiedzieć też, czy liczyć niewiasty, dzieci, kaleki, trędowatych i inne niezdary pętające się kupami, czy tylko ludzi zdatnych do walki. Tych jest znacznie, znacznie mniej. Ogólna suma zresztą zmienia się raz po raz, gdy po drodze siła ludzi przyłącza się do wyprawy, a nierzadko ktoś zniechęcony albo zmęczony zostaje.<br>W drugiej gromadzie nadążającej za pierwszą, Gottschalk i von Emich ustalają swoje siły na