odwarknął groźnie coś o cesarskiej służbie, popierając wypowiedź klasycznie wojskową i zawsze skuteczną kurwą waszą macią. Zanim ktoś jeszcze zdążył się nami zainteresować, byliśmy już na lewym brzegu Jarugi, w głębi lasów zarzeczańskich - był tu bowiem jeden tylko gościniec, wiodący na południe, a nam nie konweniowały ani kierunek, ani obfitość pętających się tam Nilfgaardczyków. <br> Na pierwszym biwaku w lasach Zarzecza mnie również nawiedził nocą dziwny sen - w odróżnieniu od Geralta nie przyśniła mi się jednak Ciri, lecz czarodziejka Yennefer. Sen był dziwny, niepokojący - Yennefer, jak zwykle w czerni i bieli, unosiła się w powietrzu nad ponurym górskim zamczyskiem, a z dołu inne