przyglądał się tym dziwom<br>I tak jak istotę żywą<br>Głaskał dłonią stal narzędzi,<br>Z ciekawością zerkał wszędzie,<br>Dreptał przeszło dwie godziny<br>Od maszyny do maszyny,<br>I ze wzruszeń tych ogromu<br>Z wypiekami biegł do domu.<br><br>W domu zaś pan prusz tymczasem<br>Wyśpiewywał tęgim basem<br>Swoje "tirli" i "tralala",<br>Aż koguty piały z dala,<br>Aż się wróble zlatywały,<br>Świergotały i ćwierkały,<br>Nawet wilgi, nawet kosy<br>Zawodziły wniebogłosy,<br>A uczniowie w takt batuty<br>Powtarzali wszystkie nuty -<br>Jedni solo, inni chórem,<br>Potem wszyscy zgodnym wtórem<br>"Tirli-tirli" i "tralala..."<br>Urastała dźwięków skala.<br>A więc wójt z rozwianym włosem<br>Wyśpiewywał pełnym głosem,<br>Jeden z członków