Znacie takie niedzielne popołudnia pod koniec jesieni.<br>Wierni wychodzą z kościołów po ostatniej mszy. W ciepłym statkiem ciepła powietrzu, miękkim jak wata, odświętnie, dźwięcznie brzmią głosy ludzkie, jakby dochodziły zza wody.<br>Dzieci dotykają językami kolorowych cukierków, prowadzą przed sobą wielkie motyle, malowane kolorowo, motyle klaszczą drewnianymi skrzydłami. Chciałoby się słyszeć pianie koguta i echo wszystkich kościelnych dzwonów, ale dzwony zdjęto z wieżyc i zabrano na złom.<br>XV<br>Dziewczyna miała czarne włosy, przykryte okrągłą czapeczką, ozdobioną kiścią jedwabnych sznurków.Jurek pomyślał: "ładna". Stacho pomyślał: "co nam powie?" Widywali ją już poprzednio za czasów swoich wypraw na Koło, znali ją i nazywali: "czarna