czuło się te ukłucia skórą, oczami, wydawało się, że niebo jest rozbitym na tysiące szkiełek zwierciadłem, i poszliśmy wśród takiego migotania zwierciadlanych odłamków pod górę kamienistym wąwozem.<br>Pasterze go nam pokazali.<br>Mówili: o, tam przez siodełko, tam będzie przejście.<br>I mówili: po tamtej stronie wypoczniecie, bo za siodełkiem będzie dobra pieczara na nocleg, znaleźć ją łatwo, ścieżka wydeptana.<br>Osły zostały u nich, został ten siwy, na którym dotąd jeździłam, i drugi myszaty.<br>Diego niósł sakwę.<br>Nie mogłam za nim nadążyć, takimi wielkimi krokami ruszył od razu z kotliny, gdzie spędziliśmy noc. Prawienie oglądał się w tył, szedł pierwszy, rozdrażniony i zaperzony