podłodze kuchni i powtarzałam: "Nie dam rady, już nie mogę, dlaczego ja?". Ręce pachnące lekarstwami, lekarstwa pachnące coraz większymi pieniędzmi, lekarz pachnący bezradnością.<br>Pewnego dnia obudził się całkiem zdrowy. Bez gorączki, biegunki, z pięknymi oczami. Ale i tak miałam go dosyć. Miałam mu za złe godziny przy nim spędzone, wydane pieniądze, mdlący strach, czy kolejny raz uda mi się trafić igłą w żyłę. Chciałam to skończyć. On tylko patrzył. Nie przepraszał, nie prosił, nawet się nie przymilał.<br>Niełatwo było go kochać. Jak to było u św. Pawła? "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się