Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
trzech metrów na miękką, rozpulchnioną przez wiosenną wilgoć ziemię musiał skończyć się groźnie. Podkomisarz przypomniał sobie, że kiedy państwo R. sprowadzili się do S., mała Gienia liczyła sobie nie więcej niż pięć lat, on był zaś o sześć lat starszy. Był już w szóstej klasie, kiedy ona zaczynała naukę jako "pierwszaczek". Podobała mu się, chociaż w niczym nie przypominała chichoczących bez przerwy dziewcząt w jej wieku. Była poważna, a może raczej smutna i zamknięta w sobie. Pamiętał jeszcze teraz, po latach, że kiedyś ją o to zapytał, ale zbyła go nieuprzejmie, toteż nigdy do tej sprawy nie wracał.
- Chyba mamy nieboszczyka
trzech metrów na miękką, rozpulchnioną przez wiosenną wilgoć ziemię musiał skończyć się groźnie. Podkomisarz przypomniał sobie, że kiedy państwo R. sprowadzili się do S., mała Gienia liczyła sobie nie więcej niż pięć lat, on był zaś o sześć lat starszy. Był już w szóstej klasie, kiedy ona zaczynała naukę jako "pierwszaczek". Podobała mu się, chociaż w niczym nie przypominała chichoczących bez przerwy dziewcząt w jej wieku. Była poważna, a może raczej smutna i zamknięta w sobie. Pamiętał jeszcze teraz, po latach, że kiedyś ją o to zapytał, ale zbyła go nieuprzejmie, toteż nigdy do tej sprawy nie wracał.<br>&lt;q&gt;- Chyba mamy nieboszczyka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego