dwóch samolotów na południu &lt;name type="place"&gt;Rosji&lt;/&gt;.<br>Rosyjskie władze twierdzą, że w piątek w &lt;name type="place"&gt;Biesłanie&lt;/&gt; nie było żadnego szturmu, a tylko "wymuszona akcja" sił rosyjskich. Miał ją spowodować przypadkowy wybuch ładunku w okupowanej szkole i ucieczka części dzieci, którym Rosjanie musieli okazać pomoc. Jeśli wierzyć &lt;name type="person"&gt;Władimirowi Ustinowowi&lt;/&gt;, prokuratorowi generalnemu &lt;name type="place"&gt;Rosji&lt;/&gt;, &lt;q&gt;"bezpośrednią przyczyną pierwszego wybuchu w szkole w &lt;name type="place"&gt;Biesłanie&lt;/&gt; była podjęta przez terrorystów próba poprawienia systemu zaminowania budynku"&lt;/&gt;.<br>W podobnym duchu wypowiedział się dla francuskiego dziennika "Le Parisien" rosyjski pediatra &lt;name type="person"&gt;Leonid Roszal&lt;/&gt;, który prowadził negocjacje z terrorystami. &lt;name type="person"&gt;Roszal&lt;/&gt; "osobiście jest całkowicie pewny", iż władze rosyjskie absolutnie nie zamierzały dokonywać ataku. Siły specjalne, według niego