Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
godzinę.
Garbus nagle zarechotał i Iw dostrzegła z przerażeniem niemal białe, bezzębne, śliniące się dziąsła. Zadrżała z obrzydzenia.
- A panienka wygląda na Żydóweczkę... - rechotał - ale ja do wszystkich Żydów bym nie strzelał, tylko do niektórych. Nie ma się czego bać... Jak panienka potrzebuje ołowianych żołnierzy, to mogę odlać. Jestem fachowcem pierwszej klasy i mam formy żeliwne... Tylko będzie kosztowało, ale nie za dużo.
Odruchowo wciągnęła powietrze. Zakrztusiła się dymem i smrodem.
Tusz mi się rozmaże na rzęsach... I co ja tu robię?
Odwróciła się, wybiegła.
Na schodach słyszała piskliwy rechot garbatego starucha.
- Wygląda, ale ja nie będę strzelał do wszystkich.
- Dziś spotkałam
godzinę.<br> Garbus nagle zarechotał i Iw dostrzegła z przerażeniem niemal białe, bezzębne, śliniące się dziąsła. Zadrżała z obrzydzenia.<br> - A panienka wygląda na Żydóweczkę... - rechotał - ale ja do wszystkich Żydów bym nie strzelał, tylko do niektórych. Nie ma się czego bać... Jak panienka potrzebuje ołowianych żołnierzy, to mogę odlać. Jestem fachowcem pierwszej klasy i mam formy żeliwne... Tylko będzie kosztowało, ale nie za dużo.<br> Odruchowo wciągnęła powietrze. Zakrztusiła się dymem i smrodem.<br> Tusz mi się rozmaże na rzęsach... I co ja tu robię?<br> Odwróciła się, wybiegła.<br> Na schodach słyszała piskliwy rechot garbatego starucha.<br> - Wygląda, ale ja nie będę strzelał do wszystkich.<br> - Dziś spotkałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego