Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
dalej. Czas nam się kończy.
- To Skarpeta przysłał tych gliniarzy? - upewnił się Kiernacki. Wesołowski kiwnął głową. - Czyli dałeś Drzymalskiemu dziesięć tysięcy? I informacje, tak? - Kiwnięcie. - Adresy? Czyje?
- Skarpety. No i tego gościa od karabinów. Drzymalski powiedział, że potrzebuje dobrego karabinu i że cena nie gra roli. Pytał, kto gra w pierwszej lidze, jeśli chodzi o lewą broń. Dałem mu namiary na Gazrurkę.
- Na kogo? - Po głosie Izy łatwo było poznać, że o tym typie nic nie wie.
- Nazywa się Jurzyniec. Jerzy. Orneta, adresu nie pamiętam. Był w notesie, a sejf wyczyścili. Ale to dziura, każdy każdego zna... Znajdziecie. Tyle że nie warto
dalej. Czas nam się kończy.<br>- To Skarpeta przysłał tych gliniarzy? - upewnił się Kiernacki. Wesołowski kiwnął głową. - Czyli dałeś Drzymalskiemu dziesięć tysięcy? I informacje, tak? - Kiwnięcie. - Adresy? Czyje?<br>- Skarpety. No i tego gościa od karabinów. Drzymalski powiedział, że potrzebuje dobrego karabinu i że cena nie gra roli. Pytał, kto gra w pierwszej lidze, jeśli chodzi o lewą broń. Dałem mu namiary na Gazrurkę.<br>- Na kogo? - Po głosie Izy łatwo było poznać, że o tym typie nic nie wie.<br>- Nazywa się Jurzyniec. Jerzy. Orneta, adresu nie pamiętam. Był w notesie, a sejf wyczyścili. Ale to dziura, każdy każdego zna... Znajdziecie. Tyle że nie warto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego