zniknąć w mieście. Wiem, co groźniejsze.<br>Kiedyś, dawno temu, powstawały filmy generacyjne. Kultowe. Utożsamialiśmy się z nimi, mówiliśmy dialogami bohaterów. Obserwowałem ostatni festiwal filmowy w Gdyni. I nic. Nic dla nas. Okazało się, że zostaliśmy generacją bez filmu.<br>Z innej beczki. Jakiś czas temu biskupi podnieśli larum, że zalewa nas plaga przydrożnych lolit. Jest popyt to i jest podaż. Biskupi są między innymi od tego, żeby alarmować, żeby wskazywać drogę, żeby skłaniać do zastanowienia nad marnościami tego świata. Ale biskupi tak uzasadnili swój niepokój: "Nasz piękny, swojski krajobraz został oszpecony obrazem prowokacyjnie zachowujących się prostytutek, które ostentacyjnie manifestują swoją obecność (...) Tak