Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
to, że polubiłeś ich, tych od Kękusia.
- Odwal się w kabanich podskokach, słyszysz? Starzy się przenoszą, to co chcesz ode mnie?
- Mówią, że dałeś sobie awans?
- Dałem. No to co?
- Szkło. Wyszturchałeś nas jak dzikich.
- Ja i tak od nowego roku pójdę do gimnazjum. I tak byśmy się rozeszli.
- To po cóż ty, w jogę kopany, nam głowę zawracałeś?
- Krywko, licz się ze słowami!
- Jak ja tu z kijem przyszedłem, to znaczy, że się liczę.
Łapa podszedł wolno i trącił go wypiętą piersią, co zawsze oznacza zniewagę pierwszego stopnia oraz świadczy o gotowości do boju.
- Ty, dziamuk...
Lecz nie zdążył dokończyć ciekawie
to, że polubiłeś ich, tych od Kękusia.<br>- Odwal się w kabanich podskokach, słyszysz? Starzy się przenoszą, to co chcesz ode mnie?<br>- Mówią, że dałeś sobie awans?<br>- Dałem. No to co?<br>- Szkło. Wyszturchałeś nas jak dzikich.<br>- Ja i tak od nowego roku pójdę do gimnazjum. I tak byśmy się rozeszli.<br>- To po cóż ty, w jogę kopany, nam głowę zawracałeś?<br>- Krywko, licz się ze słowami!<br>- Jak ja tu z kijem przyszedłem, to znaczy, że się liczę.<br>Łapa podszedł wolno i trącił go wypiętą piersią, co zawsze oznacza zniewagę pierwszego stopnia oraz świadczy o gotowości do boju.<br>- Ty, dziamuk...<br>Lecz nie zdążył dokończyć ciekawie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego