lato. Na ulicy Słupeckiej przed sklepem spożywczym stał sobie samochód dostawczy. Samochód załadowany był po brzegi truskawkami. Wśród kobiałek siedziały dwa brzdące. Uśmiechnięte jak truskawki. Truskawkowe dzieci, co na pierwszy rzut oka każdy mógł zobaczyć - były szczęśliwe, bo zabawę miały znakomitą!<br>A na Sadybie - zagrali!!! Pod oknami - głośno, wyraźnie i po mistrzowsku. Stare przeboje i nowe kawałki, w aranżacjach nietypowych. Romowie, ludzie, którzy są muzyką, odwiedzają warszawskie blokowiska i grają za złotówkę albo dwie, zależy, co im z okien spadnie. Grają najlepiej jak potrafią, a potrafią wiele. I jak tu nie lubić Warszawy? Tu jest czosnkowy dziadek, truskawkowe dzieci i muzyka, która