Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 23
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
wejścia: prawe do knajpy i lewe do restauracji. Gdy byłem młodszy, wchodziłem z reguły przez drzwi prawe i wierzcie mi albo nie, że takich bitek jak tam (nie mylić z bitkami cielęcymi) nigdy więcej już nie widziałem. Z tych męskich potyczek zawsze zwycięsko wychodziła pani Zosia, barmanka, waląc zwaśnione strony po pijanych łbach czym popadnie. Z reguły z dobrym skutkiem.
Tym razem z racji wieku i zawodowych obowiązków musiałem przestąpić próg w drzwiach lewych. Znalazłem się w obszernej góralskiej izbie, której powałę podtrzymywało dziewięć tragarzy związanych poprzecznym, rzeźbionym sosrębem. Naprzeciwko wejścia bielony kominek, wszędzie czysto i schludnie, zamiast góralskich desek w podłodze
wejścia: prawe do knajpy i lewe do restauracji. Gdy byłem młodszy, wchodziłem z reguły przez drzwi prawe i wierzcie mi albo nie, że takich bitek jak tam (nie mylić z bitkami cielęcymi) nigdy więcej już nie widziałem. Z tych męskich potyczek zawsze zwycięsko wychodziła pani Zosia, barmanka, waląc zwaśnione strony po pijanych łbach czym popadnie. Z reguły z dobrym skutkiem.<br>Tym razem z racji wieku i zawodowych obowiązków musiałem przestąpić próg w drzwiach lewych. Znalazłem się w obszernej góralskiej izbie, której powałę podtrzymywało dziewięć tragarzy związanych poprzecznym, rzeźbionym &lt;orig&gt;sosrębem&lt;/&gt;. Naprzeciwko wejścia bielony kominek, wszędzie czysto i schludnie, zamiast góralskich desek w podłodze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego