sobie, co grupie.<br>Każdy z nas musiał opowiedzieć swoje ostatnie picie. Te wypowiedzi były nagrywane na magnetofon, potem były omawiane. Wyłapywaliśmy słowa i zwroty, które potwierdzały, że sami siebie okłamujemy - samemu nie znajdowało się dużo, częściej wyłapywali to inni pacjenci.<br>Codziennie przed wyjściem z oddziału pisaliśmy plan, co będę robił po południu.<br>To było po to, żeby nas nauczyć porządku i żeby czas mieć wypełniony. Ja spędzałem popołudnia w klubie abstynenta - tak robiło dużo z nas. Tam się po prostu bardzo bezpiecznie czułem. Z ludźmi, z którymi kiedyś piłem, już wtedy się nie spotykałem, więc zostawałbym sam i myślę, że w tym