do malowania... Odnajduję ślady ich zabaw nie tylko na ścianach barsati, ale i na własnych płótnach.<br>- Nie można ich jakoś zatrudnić, użyć jako modeli - podsuwała Margit. - Wciągnąć w pańską pracę...<br>- Próbowałem - przyznał zakłopotany - dzieciaki są niestrudzone w figlach, podpatrują mnie, naśladują. Sąsiedzi się skarżyli, że zginęły dwa prześcieradła, które ktoś pociął i naciągnął na blejtram, oczywiście mnie podejrzewali, miałem piekło, bo rzeczywiście te diablęta ukryły je między moimi obrazami.<br>Wyścielił fotel starym płaszczem kąpielowym ze śladami wycieranych pędzli. Usadowiona pod ścianą barsati, Margit z trudem skupiała uwagę na kolejno pokazywanych obrazach, wzrok jej błąkał się po ścianach różowych i żółtych dalekich