Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
trząsa: wypadają dwa wielkie pazury z kawałkiem palców. Pan młody patrzy na szablę; to pogańska, nie masz znaku krzyża, tylko księżyc turecki.
I wołają wszyscy:
- Boruta! Boruta!
W ciemnym lochu łęczyckiego zamku przy rozpalonej drzazdze smolnej siedzi wąsaty szlachcic w karmazynowym żupanie, bez pasa i szabli, czapka rogatywka, ale z pociętym suknem, siwy, poszarpany baranek. Leżał na dwóch próżnych beczkach, lizał rękę okaleczoną z trzema potężnymi pazurami, bo dwóch brakło, i tak prawił do siebie:

- Nie wyjdę więcej na świat: rano dobrze było, kiedym się wygrzał na słonku, ale wieczór cóż zyskałem z tą przeklętą szlachtą, co klaskała, jakem pił, a
trząsa: wypadają dwa wielkie pazury z kawałkiem palców. Pan młody patrzy na szablę; to pogańska, nie masz znaku krzyża, tylko księżyc turecki. <br>I wołają wszyscy: <br>- Boruta! Boruta! <br> W ciemnym lochu łęczyckiego zamku przy rozpalonej drzazdze smolnej siedzi wąsaty szlachcic w karmazynowym żupanie, bez pasa i szabli, czapka rogatywka, ale z pociętym suknem, siwy, poszarpany baranek. Leżał na dwóch próżnych beczkach, lizał rękę okaleczoną z trzema potężnymi pazurami, bo dwóch brakło, i tak prawił do siebie: <br><br>- Nie wyjdę więcej na świat: rano dobrze było, kiedym się wygrzał na słonku, ale wieczór cóż zyskałem z tą przeklętą szlachtą, co klaskała, jakem pił, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego