Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Odkąd nas z Grodna wywieźli, ja nie widziałam domu. Zapamiętaj sobie, nie widziałam żadnego domu.
- Dziękujmy Bogu, że dojechaliśmy na czas - odezwała się Jaśka. - Dostaliśmy ziemianki! Następni, co tu mają przyjechać do roboty, będą mieszkać w pałatkach. Już stawiają namioty. A mróz będzie! Wyobraźcie sobie, czterdzieści stopni jak nic. Rzeka pod bokiem... Wychodzisz za próg i już brzeg i woda. Taki bystry nurt.
Mariuszek, żebyś nie ważył się kąpać! Tam są wiry!
- Tak, mamuńciu.
- To Ubagan - powiedział Jurek. - Dopływ Iszyma.
- Co takiego? - spytała Jaśka.
- Rzeka Ubagan. To po kazachsku.
- Aha. A skąd tyś taki mądry?
- Kazachowie koczują niedaleko. W jurtach. To wiem
Odkąd nas z Grodna wywieźli, ja nie widziałam domu. Zapamiętaj sobie, nie widziałam żadnego domu.<br>- Dziękujmy Bogu, że dojechaliśmy na czas - odezwała się Jaśka. - Dostaliśmy ziemianki! Następni, co tu mają przyjechać do roboty, będą mieszkać w pałatkach. Już stawiają namioty. A mróz będzie! Wyobraźcie sobie, czterdzieści stopni jak nic. Rzeka pod bokiem... Wychodzisz za próg i już brzeg i woda. Taki bystry nurt. <br>Mariuszek, żebyś nie ważył się kąpać! Tam są wiry!<br>- Tak, mamuńciu.<br>- To Ubagan - powiedział Jurek. - Dopływ Iszyma.<br>- Co takiego? - spytała Jaśka.<br>- Rzeka Ubagan. To po kazachsku.<br>- Aha. A skąd tyś taki mądry?<br>- Kazachowie koczują niedaleko. W jurtach. To wiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego