się pod nimi koty, chude, wyleniałe. Czuć je też było w powietrzu.<br>Na rogach przystawałem i czytałem tabliczki z nazwami placów i ulic. Nagle zatrzymałem się na dobre. Piazza di San Apollinare! Tak, to tu, oczywiście! Na tym placu mieścił się <page nr=9> słynny "Apolinary", do którego chodzi1 mój ojciec. Odnalazłem kościół pod wezwaniem tęgoż świętego. A obok gmach najlepszej prawniczej uczelni, przeniesionej teraz do Lateranu. Byłetn tu chyba jako dziecko. Nie pamiętam nic. Teraz zatopiłem spojrzenie w tym gmachu, przywartym do kościoła. Fasadę miał piękną, majestatyczną. Wydała mi się trochę zimna, nawet ponura, chociaż ojciec twierdził, że należy do najpiękniejszych w-Rzymie. Podszedłem