większość pobiegła, byle tylko znaleźć się jak najdalej od przeklętych wojowników w czarnych <orig>jopach</> i żółtych maskach.<br>Strażnicy podnieśli malców i pchnęli w stronę nadchodzących Szerszeni. Chłopcy poszli bezradnie, jeden płakał, po twarzy drugiego płynęła krew.<br>Ciekawość jest równie silna co i strach. Niektórzy z gapiów, którzy jeszcze przed chwilą podawali tyły, zawrócili, by z bezpiecznej odległości obserwować dalsze wydarzenia.<br>Szerszenie szli w stronę chłopców.<br>Grodowi, zbici w ciasną gromadę, patrzyli, jak jeden z malców zasłania twarz dłońmi, drugi pada na kolana, przyciska czoło do ziemi, błagając o litość...<br>Gwardziści rozstąpili się nieco, minęli chłopców. Nie zawahali się, ich zaciśnięte na styliskach