w tramwaju. Myślę, że zwariowałam. Zjeżdżam na prawy pas moim nowym, cudnym samochodem o dwulitrowym silniku, bo może komuś przeszkadzam - on jedzie do pracy, a ja na masaż. Uświadamiam sobie poza tym, że w domu zostawiłam mamę emerytkę i niczym się nie martwię, bo ona zajmie się domem i dziećmi, podczas kiedy ja będę pływać w basenie... Ohyda!<br>Dzisiejsi emeryci byli dziećmi, gdy wybuchła wojna. Nie mieli dzieciństwa, a potem też nie mieli nic, bo nic nie było. Kazali im budować socjalizm, odbudowywać kraj. Potem, po latach ciężkiej pracy, dorobili się byle jakich mieszkanek, czasem okropnego samochodu, wczasów raz w roku i