słyszeć rumor przesuwanych krzeseł. Potem głos Widmara zawołał: - Będę czekał na pana o godzinie siódmej. Jak tylko pan ich zauważy, zaraz przybiegnie pan do mnie!... - O godzinie siódmej będę na pewno! - odpowiedział krawiec, a Boruch pomyślał: "Tata szepleni tak smętnie, jak gdyby był już w synagodze!"<br>Tkwił nieruchomo pośrodku pokoju, podczas gdy Widmar, ocierając czoło chustką, przemknął obok .<br><page nr=196><br>W ten piątek, kiedy rozegrały się ostateczne wypadki, wiatr był tak groźny, że szkoły i gimnazjum zamknięto i dzieci nie wypuszczono na ulicę. Po południu cały cyklon nadciągał nad miasto i kładąc smreki, zrywając z chałup dachy, wirował nad nim. przez parę godzin